Choinka, bombka, prezenty, opłatek = świąta :)
Z okazji nadchodzącego magicznego czasu, podsuwam ciekawe ćwiczenia, które tematycznie są związane ze świętami bożonarodzeniowymi i kształcą gramatyczne umiejętności. Jeśli komuś się nudzi, zapraszam do zabawy.
PRZECZYTAJ OPOWIADANIE I WYKONAJ ZADANIA:
1. 1. Znajdź:
a) przymiotniki w stopniu najwyższym,
b) czasowniki (w której osobie zostały użyte?),
c) rzeczowniki w Celowniku,
d) przysłówki,
e) przyimki,
f) wyraz, w którym „rz” piszemy po k,
g) pytanie retoryczne,
h) wykrzyknienie,
i) rzeczowniki odczasownikowe.
2. 2. Wskaż elementy twórcze: dialog, monolog, akcji rozwiązanie, punkt kulminacyjny, retrospekcję, opis.
3. 3. Czy opowiadanie ma trójdzielną budowę?
4. 4. W opowiadaniu brak charakterystyki – uzupełnij tekst o ten element twórczy.
Bombkowe opowieści
Święta zbliżają się wielkimi krokami. Już jutro ten wielki, wyjątkowy dzień - Wigilia! Czekałam w pudełku cierpliwie cały rok. W końcu wyciągnięto mnie i zawieszono na najzieleńszym drzewku na świecie. Ależ im się udało znaleźć w tym roku piękną choinkę! Tak wiele się dzieje naokoło! Przedświąteczna krzątanina. Pieczenie pierniczków, gotowanie, sprzątanie – zupełnie nie rozumiem, co jest w tym czasie tak wyjątkowego, że wszyscy stają na głowie. Ile w tym prawdy, a jak wiele hipokryzji?
Trudno powiedzieć.
Obok mnie powiesili migoczące światełka - ludzie, co za bezguścia! Wszystko się ze sobą kłóci na tej choince, moje czerwone szkiełka w blasku tych starych światełek są niczym wschód słońca oglądany przez porysowane okulary. Zeszłego roku było to samo! Jak Stasiu wszedł do domu, to od razu rzucił się niczym mały lew w moją stronę i umieścił mnie obok żółtego autka! Ja się pytam, czy czerwony pasuje do żółtego?
Ale do rzeczy. Zaczęła się ta świąteczna maskarada. Pieczenie, gotowanie, sprzątanie, prasowanie, pohukiwanie na siebie nawzajem. Gdy przysłuchuję się tym rozmowom, doszukuję się sensu tego wszystkiego. Na przykład dzisiaj:
- Stasiu, posprzątaj ten bajzel w pokoju! Wygląda jakby tornado przeszło przez niego!
- Za chwilę, mamo! Daj żyć.
- Jak zwykle sama mam wszystko ogarniać, co za lenie!
- Jakie jelenie! Przecież Mikołaj miał być z reniferami!
-Ja się zastrzelę!
-Mamo, dlaczego? Może się rozchorowały, co się przejmujesz!
I po tych słowach mama wpada w jakiś dziwny szał. Zamyka się w kuchni i piecze do ciemnej nocy wielki, pachnący sernik.
Nagle w drzwiach staje babcia Hela. To znak, że gorzej być nie może. Po przekroczeniu progu rzuca wszystko na stół i rozpoczyna swoje tańce ze ścierką, mrucząc, że jeszcze nic nie zrobione, że święta za pasem, a tutaj taki bałagan. Cyrk rozpoczyna się na nowo.
O 18.00, gdy pierwsza gwiazdka zostaje wypatrzona mimochodem na niebie, rozpoczynają się czary w domu państwa Majów. Ton głosu, spojrzenia, gesty- inni ludzie, zupełnie nowe oblicza. Składają sobie życzenia, wesołych, zdrowych, dobrych, dzielą się opłatkiem, śpiewają i rozmawiają – jest dobrze i spokojnie. Spoglądam sobie na nich i w głębi mego bombkowego serca rodzi się uczucie – wdzięczności za święta. Po prostu są potrzebne, by człowiek mógł przez chwilę być naprawdę człowiekiem. W sumie każda miłość zaczyna się od obecności i do obecności się sprowadza.